środa, 20 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2

- W tym wyglądasz idealnie. Nie Jon? – Emma wielka angażystka była dzisiaj moją stylistką. WOW!
- Mhm. – Chłopak widocznie zaskoczony, że może mi być tak dobrze w spódniczce. Nie dziwę mu się. Sama byłam w szoku. Bardzo przylegająca spódnica z wysokim stanem sięgająca przed kolano. Do tego biała klasyczna koszula z długim rękawem i czarna marynarka.
- Bierzemy to. Rozbieraj się. – Otrzymałam polecenie po czym je wykonałam. Przy kasie wyjęłam swój portfel, na co Emma stanowczo mnie zatrzymała.
- Moja droga pozwól, że ja ci to kupię.
- Emma co ty mówisz? Przecież mam kasę. Sama zapłacę.
- Shenae. Ja. Ci. To. Kupię. – Cedziła każde słowo jakbym nie zrozumiała.
- Nie.
- Tak. – Uparta jak zawsze, cały czas trzymała przy swoim.
Nagle spomiędzy nas wyłoniła się ręka z dwoma stufuntowymi banknotami. Jon. Spojrzałyśmy na niego poirytowane.
- Ja zapłacę. I nie kłóćcie się więcej. Okey?
- Niech ci będzie. – Bąknęłyśmy jednocześnie.
Po wyjściu ze sklepu, Jon wręczył mi torbę z zakupami.
- A buty?
- Spokojnie, pożycie ci moje. – Rzuciła Emma na co mocno ją uściskałam.
- To co laski? Zakupy udane, idziemy się bawić!
Wsiedliśmy do jego auta i po chwili byliśmy w jakimś klubie. Było mnóstwo ludzi. Ledwo dało się przejść. Zajęliśmy jakiś stolik przy ścianie bo reszta była zajęta.
- Idę po alkohol. Zaraz wracam. – Zanim zdążyłyśmy zareagować Jon zniknął w tłumie.
- Emma, nie mogę za dużo pić. Jutro mam tą rozmowę.
- Przecież kilka drinków ci nie zaszkodzi. Będzie ci nawet lepiej bo nie będziesz się tym tak stresować. – Położyła dłoń na moim ramieniu i spojrzała na mnie.
Westchnęłam. W końcu zauważyłyśmy naszego przyjaciela.
- No Jon. Nareszcie. Ile można czekać. Co tam masz?
- Przepraszam was, ale trudno się tu poruszać. Na razie walniemy kilka szotów, a później się pomyśli. Nie Shenae? – Posłał mi ten piękny uśmiech.
- Pewnie. – Chwyciłam kieliszek tak jak moi towarzysze.
- To co? Za naszą piękną niekończącą się przyjaźń! Za nas! – Krzyknął chłopak.
- Za nas! – Powtórzyłyśmy za nim.
Alkohol rozlał się po moim przełyku, lekko go podrażniając. Mój wyraz twarzy musiał być w tym momencie bardzo dziwny.
- No kochana co cię tak skrzywiło?
- Dawno nie piłam.
- Oj tam. Zaraz się rozbujasz. – Usłyszałam głos Jona.
- Taaa.

~*~

Obudziły mnie ostre promienie słońca, łaskoczące moje powieki. Nie chciałam się jeszcze budzić. Tak dobrze mi się spało. Było mi bardzo ciepło. Idealnie. Naciągnęłam na siebie kołdrę i wtuliłam się w poduszkę. Uniosłam się aby zobaczyć, która godzina. 9:30. Wcześnie, można spać dalej. Ale zaraz. Rozmowa.
- O kurwa. Zapomniałam! – Wykrzyczałam i szybko wybiegłam spod kołdry.
Obróciłam się w stronę łóżka. Jon i Emma wydali z siebie jakieś pojękiwania. A więc spaliśmy razem?! I jeszcze ja pomiędzy nimi? No pięknie.
- Shenae, zamknij się. – Bąknęła Emma.
- Jak ja mogę się zamknąć! Za niecałe pół godziny mam rozmowę! – Szybko podniosła się i popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- To dzisiaj… - Chyba niedowierzała w to tak jak ja pięć minut temu.
- Obudź go. Ja idę się ogarnąć. – Chyba dopiero po chwili zatrybiła, że ma obok siebie Jona.
Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki ale porządny prysznic. Założyłam bieliznę i zaraz potem ciuchy, które zafundował mi wczoraj Jon. Przejrzałam się w lustrze.
- Jezu jak ja wyglądam. – Cały czas mówię sama do siebie. To normalne?
Nałożyłam makijaż który i tak na nie wiele się zdał. Miałam jednak nie wiele czasu, żeby myśleć nad innym rozwiązaniem. Związałam włosy w kok i wróciłam do pokoju. Oboje byli już na równych nogach. Jon dopinał swoją koszulę.
- Dasz radę mnie zawieść? Jak nie to pojadę sama. – Jon ledwo patrzył na oczy.
- Ta, jakoś dam. Nie puszczę cię samej.
Emma z zaskoczenia przyłożyła mu z liścia na co od razu przytomniał
- Ała, co ty robisz? – Zdziwiony popatrzył na nią i pocierał swój polik.
- Najszybszy sposób na pobudkę. – Wyszczerzyła do niego swoje zęby.
Dobrze, że mnie tak nie budzi bo bez wahania bym jej oddała.
- A ty moja droga na pewno tak nie pójdziesz. – O co jej chodzi?
Podeszła do mnie i pociągnęła za gumkę od włosów, po czym bezwładnie opadły na moje ramiona i plecy. Obróciła mnie w swoja stronę i mocno przytuliła.
- Ja spieprzyłam sprawę. Ty tego nie rób. Trzymam kciuki.
- Dziękuję. – Dałam jej buziaka w polik.
- Laski koniec tych miłości. Jest 9.50. – Już od dawna czułam jak Jon ciągnie mnie za rękę.
Pomachałam Emmie i zeszliśmy na dół. Bałam się, że się spóźnię, na szczęście nie było dużych korków jak to zazwyczaj bywa w centrum. W końcu moim oczom ukazał się wysoki na jakieś 40 pięter budynek.
- Powodzenia Shenae. Będę tu czekać, a zaraz po tym jedziemy na lunch. Okey?
- Dziękuję. I tak, z wielką chęcią.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym wysiadłam z auta. Samo patrzenie na budynek było straszne, a co dopiero ta rozmowa. Weszłam do środka. Przeszedł mnie dreszcz, może dla tego, że było tu zimno jak w kaplicy. Było tu tak czysto, że aż prawie sterylnie. Wszystko na biało i czarno. Czasami przejawiały się fioletowe elementy. Jakaś blondwłosa piękność z recepcji przeżynała mnie swoim wzrokiem. Nad jej głową na ścianie widniał napis DIRECTION ENTERPRISE.
- W czym mogę pomóc? – Uśmiechnęła się do mnie, ale nie był to zbyt szczery uśmiech. Wręcz można powiedzieć wymuszony.
- Ja na rozmowę kwalifikacyjną. – Odparłam nieśmiało.
- Pani godność?
- Grimes Shenae.
- Ah tak. Pan Tomlinson wspominał mi dzisiaj o pani. Proszę za mną. – Uniosła się ze swojego skórzanego fotela i podążyła do windy. Wspominał jej o mnie? Stalowe drzwi zasunęły się. Kobieta swoimi smukłymi palcami wybrała przycisk na najwyższe piętro. 43?! Wyżej chyba się nie dało mieć swojego gabinetu. W końcu winda się zatrzymała i wydostałam się z tej małej powierzchni. Ugh. Nienawidzę wind. Blondynka podeszła do jakieś brunetki za biurkiem, które znajdowało się zaraz obok drzwi. Na tabliczce widniał napis: LOUIS TOMLINSON, WŁAŚCICIEL I PREZES KORPORACJI DIRECTION ENTERPRISE. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Brunetka wstała zza mahoniowego blatu, skinęła do mnie głową i weszła do Pana Louisa Wyliż Mi Buty Tomlinsona. W końcu drzwi ponownie się otworzyły.
- Pan Tomlinson jest gotowy. Zapraszam. – Odparła i wskazała mi ręką drzwi. No patrz, bo bym nie trafiła.
Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam na klamkę. Jego zapach od razu przejął moje zmysły węchu. Jak facet może tak zajebiście pachnieć? Poczułam, że moje nogi robią się jak z waty. Boże żebym tylko doszła do jakiegoś siedzenia. Powoli ruszyłam, jednak moje nogi stawiały duży opór. Jak to możliwe że moje ciało nie współgrało z całą resztą? I jeszcze w takim momencie? Momentalnie straciłam równowagę na wysokich obcasach Emmy, a przyczynił się do tego jeszcze alkohol, który zapewne nadal krążył w moich żyłach. Zachwiałam się i dosłownie padłam na kolana przed samym Louisem Tomlinsonem.
 
 
~~*~~
 
 
Witajcie. :D
Mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba.  Kolejny dodamy za 10 komentarzy. :*

wtorek, 5 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 1

Zarówno ja jak i Jon byliśmy w niezłym szoku.
- Ale jak to. Przecież…
- Spieprzyłam sprawę już na samym początku.
- O czym ty mówisz? – Byłam lekko zdziwiona o co jej chodzi.
Uniosła głowę po czym wskazała na swoją sukienkę.
- Co z nią nie tak?
- Według jakieś suki z recepcji na rozmowę do takiej firmy nie przychodzi się w sukience, tym bardziej takiej krótkiej i tym bardziej z czerwonymi elementami.
- Dobra, a co potem? – Odezwał się Jon.
- Potem było jeszcze gorzej. Weszłam do gabinetu tego dupka, prezesa. – Spojrzałam na Jona a z jego twarzy można było wyczytać ‘Mówiłem, że to dupki’. – Zmierzył mnie od góry do dołu. Usiadłam. Zadał kilka pytań. Odpowiedziałam. Wydawał się być zadowolony. Ale po chwili namysłu ni stąd ni zowąd stwierdził, że na to miejsce nadaje się tylko osoba odpowiedzialna, zdyscyplinowana, nierozkojarzona, taka która nie myśli o niebieskich migdałach oraz, że nie może palić.
- Skąd do cholery wiedział, że palisz?
- Shenae. Ma widok na cały Londyn. Założę się że w komputerze ma jakiś monitoring na wszystko na co powinien mieć. Przed rozmową wypaliłam chyba całą paczkę. – Westchnęła.
- Są w ogóle jakieś plusy? – Wtrącił zaciekawiony Jon.
- Taa. Może i są cholernymi dupkami, ale wynagradza im to uroda. – Trochę się uspokoiła. Uff.
- Zaraz, zaraz. To ilu ich jest?
- Pięciu. Właściciel tego całego gówna czyli ten dupek, Louis czy jak mu tam było, menager firmy, zastępca tego dupka, i jakiś doradca. A no i współwłaściciel tej firmy. Każdy z nich przewiną się chociaż raz w gabinecie tego dupka. – Odparła lekko rozkojarzona na koniec. Za dużo słowa ‘dupek’ na dzisiaj.
- Pewnie niezły?
- Kto?
- No ten współwłaściciel.
- Niezły? Dziewczyno. Taki kurwa piękny, że jak na niego patrzysz to cię boli. Pieprzyłam go w myślach. – Cała Emma. – Chyba zaczynam rozumieć czemu mnie nie przyjęli. A jaki ma uśmiech. O mój boże. – Była gdzieś daleko od nas, myśląc pewnie o tym.. hmm.. dupku. Pięknym dupku. – Miał takie cudowne włosy. Brązowe, lekko podkręcone. A jego oczy takie zielone. Mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. – Zaczęłam jej machać ręką przed twarzą bo bałam się, że za chwilę całkowicie nam odpłynie.
- Emma, nie wiem czy zauważyłaś ale Jon przyjechał.
- Jon?
- Tak , stoi przed tobą.
Uniosła głowę i spojrzała na niego z lekkim niedowierzaniem. Chłopak pomachał do niej i uśmiechnął się. Ten piękny uśmiech. Emma rzuciła się na niego. Chyba wcale mnie to nie dziwi.
- Prze-Przepraszam cię. Za bardzo zaaferowałam się tym dupkiem. – Nieśmiało uniosła na niego swój wzrok, a Jon zaśmiał się.
- Co cię tak bawi?
- Odbyłem już dzisiaj rozmowę z Shenae na temat TAKICH dupków z TAKICH firm. – Spojrzał na mnie.
Zachichotałam.
- Dobra przyznaje nie jestem w temacie. Może pomoglibyście mi nadrobić zaległości? – Zapytała odklejając się od chłopaka., któremu najwyraźniej zaczynało brakować powietrza bo dyszał jak po maratonie.
- Chodźcie. Zrobię naszą ulubiona kawę i wszystko wam opowiem. – Tak bardzo nienawidziła tej reklamy.
- Nie wkurwiaj mnie jeszcze bardziej Shenae. Wystarczy mi już na dzisiaj. – Rzuciła.
Wymieniliśmy się uśmiechami z Jonem.
- No nie denerwuj się tak słoneczko. – Pocieszył ją chłopak i objął ramieniem, na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

~*~

- Wiecie co. Chyba nie mam się w co ubrać. Na tą jebaną rozmowę. Ugh.. – Była chyba 18.00 a do mnie dotarło to dopiero teraz. – Czy w ogóle jest jeszcze coś otwarte? – Moi towarzysze przenieśli na mnie wzrok.
- Dziewczyno. Życie o tej godzinie dopiero się budzi. To co? Idziemy na zakupy, a później wskoczymy do jakiegoś baru na drinka? – Jon nagle ożył.
- Ty to wiesz jak mnie rozweselić. – Odparła Emma tuląc się do chłopaka. – No więc jak Shenae? Idziesz na to?
Ich oczy były skoncentrowane tylko i wyłącznie na mnie, w oczekiwaniu odpowiedzi. Zakupy owszem by mi się przydały, ale ten wypad do baru? Drinki? Alkohol? Nie wiem czy powinnam dzień przed…
- Shenae? – Wyrwali mnie z myśli machając rękoma przed moją twarzą.
- No dobra, ale…
- Nie ma żadnych ‘ale’ moja droga. To co Jon? My idziemy się szykować. Zaraz wracamy. – Emma widocznie zachwycona moją odpowiedzią zaczęła ciągnąć mnie na górę.
Usadziła mnie na kanapie i co trochę na mojej głowie lądowała jakaś kiecka.
- Dlaczego akurat sukienki? Nie możemy iść normalnie w…
- Nie. – Nie lubię jak mi przerywasz Emma.
Kontynuowała swoje wykopaliska w szafie.
- Ta czy ta? – Zapytała trzymając przy sobie dwie krótkie sukienki.
- Ta. – Wskazałam na małą czarną z wycięciem na plecach.
Chyba myślała o tej samej bo niezmiernie się ucieszyła. Gdy stała w samej bieliźnie zorientowała się, że nadal jestem w pokoju.
- A ty co? Ubieraj się.
- Nie wiem w co. – Bąknęłam.
- Masz. Załóż to. Może na ciebie będzie pasować. Mi jakoś nie leży. – Rzuciła w moja stronę błękitną sukienkę.
Powoli podniosłam się z łóżka. A było takie wygodne. Zdjęłam ubrania i naciągnęłam sukienkę. Była bardzo obcisła. Pasowała idealnie. Sięgała mi do połowy uda i miała małe rozcięcia po bokach talii.
- No przynajmniej na tobie uwydatnia to co powinna. – Oparła dłonie na biodrach i szeroko się uśmiechnęła.
Odpowiedziałam jej tym samym. Gdy nałożyłyśmy delikatny makijaż, a przynajmniej ja, bo o Emmie raczej tego powiedzieć nie można, ruszyłyśmy w stronę kuchni.
- Możemy iść. – Rzuciła Emma na co Jon przeniósł uwagę ze swojego telefonu na nas. Mierzył nas kilkakrotnie od góry do dołu. Zagwizdał.
- No to nieźle się wystroiłyście. – Wstał od stołu aby przyjrzeć się nam z bliska. – Kurde Shenae, nieźle ci w sukience. Powinnaś je nosić zdecydowanie częściej. Masz moje pozwolenie. – Odparł i ukazał mi rzędy idealnie białych zębów.
Za ten uśmiech wybaczę mu wszystko. Odpowiedziałam mu uśmiechem bo nic nie nasuwało mi się na język. Cóż za nowość! Czasami nie potrafią mnie uciszyć.
- To idziemy na podbój świata. – Emma przyjęła pozę super bohatera i potruchtała do drzwi. – No chodźcie. Na co czekacie.


~~*~~


Witojcie! :D
Chłopcy są z was dumni, że tak żwawo komentowaliście prolog i  mają nadzieję, że to samo zadzieje się pod tym rozdziałem. Dziękujemy za już 4 obserwacje i ponad 500 wyświetleń. Rozdział 2 za 10 komentarzy. :*

środa, 30 lipca 2014

PROLOG

Usłyszałam dźwięk trzeszczącej kanapy z wnętrza salonu. Pewnie Emma. Ale zaraz, nie powinna być gotowa na rozmowę? Za chwilę powinna wychodzić. Zaniepokojona poszłam do pokoju i zauważyłam dziewczynę na kanapie, z papierosem w ustach.
- Emma pognieciesz sukienkę! – Bąknęłam na co ona zmieniła pozycję na siedzącą.
- Oj tam. Przecież to tylko rozmowa. – Jej obojętność doprowadza mnie czasami do szału.
- Nie mów tak. Przecież zawsze o tym marzyłaś. Dziewczyno. To twoje marzenie. Nasze marzenie. A właśnie dzisiaj możesz je spełnić. – Chyba mało ją poruszyłam. A przynajmniej nie wyglądała na poruszoną moimi słowami. Nie wiem co działo się w jej wnętrzu.
Gdy dopaliła papierosa, wstała lekko chwiejąc się w wysokich szpilkach, wyprostowała sukienkę i skierowała się do wyjścia.
- Naprawdę się nie denerwujesz? – Mój szept był ledwo słyszalny. Po co ja w ogóle szepcze?
- Shenae, denerwuję się tak bardzo, że nawet nie zdajesz sobie sprawy. – Czyli moje słowa coś zdziałały.
- Dasz sobie radę. A to na szczęście. – Chwyciłam ją za ramiona, po czym dostała ode mnie z kolana w pupę.
- Trzymaj kciuki. – W jej głosie coraz bardziej dało się słyszeć zdenerwowanie. Ale nikt sobie z tym nie radził tak jak ona.
- Powodzenia.
Pomachałam jej jeszcze zanim wsiadła do auta, a gdy odjechała zamknęłam drzwi. Teraz dopiero odczułam jak bardzo jestem głodna. Włączyłam radio.
- Nic mi się dzisiaj nie chce. – Powiedziałam sama do siebie.
Chwyciłam słoik Nutelli, kilka kromek chleba ułożyłam na talerzu i usiadłam przy stole. Zajadając się pieczywem z czekoladą cały czas myślałam o Emmie. Da sobie radę. Kto da do cholery jak nie ona. Bo na pewno nie ja. Po chwili zorientowałam się, że nic nie widzę, a powodem tego były czyjeś dłonie.
- Tylko mi nie mów, że jesteś seryjnym, płatnym mordercą i wynajęli cię tylko po to, żeby przerwać mi śniadanie.
Tylko cichy chichot. Skądś znajomy.
- Przesadziłaś z tym mordercą. – Ten głos. O mój boże. Może należeć tylko do jedne osoby.
- Jon? – Zdjęłam dłonie z moich oczu i odwróciłam się niedowierzając. – Jon!
Rzuciłam się na niego jak jakiś drapieżnik. Cholera ale nie rzucić się na niego? To by było nie normalne. Jest tak kurewsko przystojny. Chwilę tak staliśmy tuląc się do siebie jak nie widząca się od roku parka.
- Co ty tu robisz? – Zamiast odpowiedzi poczułam jego palec przy moich ustach. Ach no tak. Znając moją wielką niezdarność pewnie jestem cała w czekoladzie. Z moich ust jego kciuk powędrował do jego. Zamknął oczy z przyjemności kiedy jego kubki smakowe rozkoszowały się odrobiną czekolady.
- Dziękuję ci kochanie za tę chwilową przyjemność. – Uwodzicielski głos. Mmmm.
- Nie ma za co skarbie. Cała przyjemność po mojej stronie. Dzięki twoim zgrabnym paluszkom jestem teraz czysta. – Patrzyliśmy na siebie powstrzymując się od śmiechu, jednak było to zbyt nieuniknione, więc po chwili nasze rozbawione głosy było słychać chyba nawet na ulicy.
Po kilku minutach uspokajania się, w końcu zajęliśmy miejsca przy stole.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – Lekko zirytowana ale z uśmiechem na ustach.
- Ah no tak przepraszam. Przez tą kuszącą Nutellę całkowicie o tym zapomniałem. – Ukazał mi rząd swoich białych idealnych zębów. Zachichotałam. – Przyjechałem bo jak mi wiadomo macie rozmowy kwalifikacyjne w tej firmie u tych dupków.
W moich oczach można było dostrzec jeden wielki pytajnik. Skąd on wie…
- Emma. – Przerwał mi odpowiadając na moje niezadane pytanie. – Pewnie teraz u nich siedzi?
- Tak, u tych DUPKÓW. Dlaczego uważasz, że to dupki? – Musiałam zapytać.
- Nie okłamujmy się. Wszyscy ci wielcy biznesmani to DUPKI. Zatrudniają tylko blondwłose piękności z nogami na kilometr. – Spojrzał na mnie zaciekawiony moją reakcją.
- Twierdzisz, że jestem brzydka? – Skrzyżowałam ręce na piersiach czekając na jego odpowiedź.
- Skromna jak zawsze. - Wywrócił oczami i ponownie obdarzył mnie pięknym uśmiechem. – Po prostu nie jesteś blondyną. Czy widziałaś kiedykolwiek jakąś brunetkę za biurkiem jako asystentka?
- Może zrobią wyjątek. – Wytknęłam do niego język. - Dobra, gadaj co u ciebie.
- Po staremu. – Westchnął.
- To się wysiliłeś. – bąknęłam i wstałam z krzesła.
Patrzył na mnie zaciekawiony. Podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach z nogami po obu stronach jego ciała.
- Kotku, co się stało. Coś nie tak? – Przechyliłam głowę na bok przyglądając mu się.
- Po prostu.. Nie jest tak jak zakładałem. Wiele razy opowiadałem wam o moich planach. Marzeniach. Ponoć miałem zostać właścicielem klubu mojego ojca. Jednak on przepisał go na brata, bo stwierdził, że jestem za mało odpowiedzialny. Ostatecznie zostałem barmanem i czasami robię jako tancerz. – Westchnął i spuścił głowę.
Wplotłam palce w jego miękkie włosy. O mój boże. Nikt nie ma takich cudownych włosów. Po chwili spojrzał na mnie i kontynuował. – Przyjechałem, żeby od tego wszystkiego odetchnąć.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. – Uśmiechnął się, ale nie był to taki uśmiech jakiego oczekiwałam. – Jeśli chcesz możesz ze mną jutro iść na rozmowę do tych DUPKÓW. Na pewno nie pogardzą takim przystojniaczkiem. – Zachichotałam i przygryzłam wargę. W końcu zobaczyłam te jego zęby. Sukces.
- Bardzo bym chciał, ale nie chcę robić z siebie DUPKA. – Zaczęliśmy się śmiać. – Jeśli chcesz mogę ci towarzyszyć jako twój osobisty szofer.
- Nie pogardzę taką kuszącą propozycją. Jutro o 10.00 muszę być w Direction Enterprise, mój sługo.
- Więc widzimy się o 9.30 panno Grimes.
Ponownie wybuchliśmy śmiechem. Usłyszeliśmy trzask drzwi.
- Emma? – Rzuciłam w stronę drzwi.
Coś uderzyło o ścianę. Dwa razy. Pewnie jej buty. Wybiegła z przedpokoju i skierowała się na górę, nie zwracając na nas uwagi. Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem i szybko pobiegliśmy do jej pokoju. Siedziałam na łóżku zakrywając twarz dłońmi.
- Emma, co się stało? – Zapytałam siadając obok niej.
Łkała jeszcze przez kilka minut po czym odezwała się.
- Nie przyjęli mnie. – Jej szept ledwo był słyszalny.
Nie, nie, nie to nie możliwe. Ona się nie dostała? W takim razie mogę zapomnieć o pracy w Direction Enterprise. To koniec.



~~*~~



Witojcie !
właśnie przebrnęliście przez prolog
gratulacje!
pierwszy rozdział za 10 komentarzy ! komentujcie żwawo, bo jak pamiętacie za komentarze Liam goli brodę
i ponad 250 wyświetleń , co nie zmienia faktu ze Zayn jest PERF-ECT
dzięki też za 3 obserwacje Niall powoli się zbliża po bigos.
Ola i Agata :)

wtorek, 29 lipca 2014

Zwiastun.! :D

Byli bohaterowie to teraz czas na zwiastun, który trochę przybliży wam co będzie działo się w opowiadaniu. Myślę, że 5 godzin składania wszystkiego do kupy się opłaci i filmik wam się spodoba. W najbliższym czasie pojawi się prolog (może nawet jutro), który bedzie już, można powiedzieć, początkiem opowiadania. Także zaglądajcie codziennie. A teraz zapraszamy na trailer 'Two faces'. :D




poniedziałek, 28 lipca 2014

BOHATEROWIE. 






Shenae Grimes 20 lat. mieszka w Londynie.
Marzy o pracowaniu jako asystentka w firmie Direction Enterprise.





Louis Tomlinson 23 lata. Miesza w Londynie.
Właściciel wielkiej korporacji Direction Enterprise.






Harry Styles 20 lat. Mieszka w Londynie.
Współwłaściciel firmy Direction Enterprise.






Zayn Malik 21 lat. Mieszka w Londynie.
Menager firmy Direction Enterprise.





Liam Payne. 21 lat. Mieszka w Londynie.
 Zastępca prezesa w firmie Direction Enterprise.






Niall Horan 21 lat. Mieszka w Londynie.
Doradca marketingowy firmy Direction Enterprise.





Jon Kortajarena 22 lata. Mieszka w Londynie.
 Najlepszy przyjaciel Shenae.




Emma Watson 20 lat. Mieszka w Londynie. 
Jej marzeniem tak jak Shenae jest praca w Direction Enterprise. Jest najlepszą przyjaciółką Shenae.

Obrady czas zacząć! :D

Witojcie na zgromadzeniu rolników zwołanym przez Harrego.
 
 
Organizacja ‘Zetnijmy Włosy Hazzie’ ma zaszczyt przedstawić nowego bloga. Herri jednak upiera się przed ścięciem włosów, więc nie pozostało nam nic innego jak stworzenie nowego opowiadania specjalnie dla was. Jednakże powiedział, iż gdy zawzięcie będziecie je czytać to głęboko się nad tym zastanowi. Hrabia Leeyum zgoli brodę, gdy będziecie komentować. Możliwe, że w zamian za obserwowanie naszego bloga Niall przyjedzie do nas po bigos. Zayn Pieprzona Perfekcja Malik w sumie nic nie musi robić bo zawsze jest PERF-ECT ale nie obrazimy się gdy liczba wyświetleń będzie rosła w zastraszającym tępie. Jeśli chcecie uszczęśliwić Louisa marchewkami wchodźcie zarówno na tego bloga jak i nasze inne, a Louis w okazach wdzięczności założy bluzkę w paski.
Dziękujemy za poświęcony czas na przeczytanie tych wypocin, bo w tym czasie przejrzelibyście pewnie masę zdjęć chłopaków.
~*~
Dobra, teraz trochę wam przynudzimy ale można powiedzieć, że to nasza praca/hobby/specjalność. :P Będziemy dodawać tu opowiadania o 1D. Mamy nadzieję że na jednym się nie skończy, a wy z wielką chęcią będziecie je czytać. Będziemy zaszczycone mogąc dla was pisać. Wkrótce pojawi się zwiastun, prolog, oraz bohaterowie. LUV YA :* Do później. :D